Neil Strauss – Zasady gry. Mistrzostwo uwodzenia w 30 dni. Kodeks uwodziciela
Neil Strauss, twórca kultowej „Gry”, to autor do którego chyba najczęściej odnosiłem się przy recenzowaniu innych pozycji. I aż dziw bierze, że po kolejną jego książkę sięgnąłem tak późno – przeczytawszy w międzyczasie ponad 150 innych pozycji. Niemniej zdecydowanie było warto.
Najpierw jednak zanim wyjaśnię na czym polega jego fenomen, musimy wyjaśnić sobie o czym dokładnie mówimy. Mianowicie książka „Zasady gry” składa się tak naprawdę z dwóch oddzielnych tomów – „Mistrzostwa uwodzenia w 30 dni” oraz „Kodeksu uwodziciela”. Do tego dochodzi jeszcze kolekcja rutyn, która z jakichś niezrozumiałych względów nie została wcale przetłumaczona na polski i żeby z nimi się zapoznać musiałem sięgnąć po anglojęzyczny oryginał.
Pierwsza część książki to opis misji i ćwiczeń do wykonania na przestrzeni miesiąca aby finalnie umówić się z Kobietą. Nie jestem fanem misji, zadań nie wykonywałem, ale instrukcje do poszczególnych dni czasem zawierały całkiem wartościowe informacje – np. ćwiczenia głosu i postawy albo porady dotyczące wyglądu i detali, które można poprawić (owłosienie, paznokcie, skóra, zęby). Oprócz tego kilka istotnych wskazówek dotyczących przekonań nt. dzielenia się energią i pozytywnością zamiast je zabierać oraz „aby wygrać trzeba grać”. Warto odnotować, że w tomie są liczne odniesienia do strony internetowej, która już nie działa – co niewątpliwie wpływa negatywnie na ocenę tej części.
I w tym momencie pojawia się, cały na biało, drugi tom – „Kodeks uwodziciela”. To w nim autor pokazuje cały swój kunszt i sprawia, że kolejne rozdziały czyta się z wypiekami na twarzy. Żeby nie być gołosłownym – pierwszy tom czytałem przez 3 tygodnie. Natomiast drugi tom, nawet jeśli o połowę krótszy, wsunąłem w dwa dni. Neil Strauss opisuje w nim swoje przygody i doświadczenia z czasów gdy na pełny etat zajmował się podrywaniem.
Na początku mamy dość naturalistyczny opis seksu ze starą Kobietą, natomiast później jest już totalna jazda bez trzymanki – historie trójkątów i czworokątów, wspólnych łowów, konkurowania dwóch sióstr o względy Neila, uwodzenie w muzułmańskim kraju, podrywanie wnuczki starszego muzyka w trakcie przeprowadzania z nim wywiadu, aż wreszcie wyzwania polegającego na 30-dniowym powstrzymaniu się od seksu (zakończonego nota bene 11 dnia podczas sex-telefonu). I to właśnie ta ostatnia historia dosyć trafnie podsumowuje cały tom: jest to historia faceta uzależnionego od seksu. Zwiastuje kłopoty, z czego zdaje sobie sprawę każdy, kto wie o czym jest następna książka Straussa.
Co do ostatniej części – rutyn – to jak już wcześniej wspomniałem, czytałem je po angielsku, co na pewno pozwoliło mi uniknąć śmiechów z tłumacza przypominającego książkę, którą napisał Strauss „wraz z Jennym Jamesonem”. ( XD ) Natomiast poza tym trzeba przyznać, że rutyny całkiem sensowne i skrzętnie wytłumaczone. Na pewno stanowią wartościowe źródło DHV podczas wychodzenia do klubów.
Podsumowując – książka fajna, choć mocno nierówna. Kodeks uwodziciela do przeczytania dla każdego, nomen omen, uwodziciela. Reszta dla chętnych.