Gregory David Roberts – Shantaram
Uwielbiam ten moment gdy piszę recenzję poważnej pozycji. Bo Shantaram zdecydowanie zasługuje na takie określenie. Książka polecana przez Bogusława Leśnodorskiego – gdy kiedyś spytałem go o trzy najlepsze książki jakie przeczytał. Warto było przebrnąć przez te niemal 800 stron, nawet jeśli trwało to wiele miesięcy.
Ad meritum – książka opowiada o pewnym Australijczyku, który napadał na banki i trafił do więzienia, z którego uciekł, przedostał się do Indii i przez 10 lat ukrywał się w Bombaju, gdzie żył w slumsach, opiekował się biedakami, był członkiem mumbajskiej mafii, a także był na wojnie w Afganistanie. Wszystko pisane z pierwszej osoby, z perspektywy uczestnika wszystkich tych wydarzeń. Momentami mega szczegółowo, momentami nieco nużąco.
Shantaram to chyba jedna z tych książek, które wiesz, że ci coś dały, ale nie umiesz powiedzieć co to takiego. Kiedyś się okaże. Może to, że życie jest pełne możliwości? Może, że zawsze jest czas na zmianę? Może, że jesteś w stanie sięgnąć nieosiągalnej Kobiety? Że co postanowię, to tak się stanie – nawet jeśli jest to wygospodarowanie czasu na 800-stronicową książkę, o której ktoś wartościowy powiedział, że jest dobra.