Osho – „Seks się liczy”
Filozoficzno-moralistyczna papka o tym, że seks nie jest zły. 380 stron poprawiania religii, filozofów, ludzkich zachowań i praktycznie wszystkiego, co nasza i inne cywilizacje wytworzyły w temacie seksu. Autor obwinia kapłanów, księży i wszystkich przywódców religijnych za to, że wmawiają ludziom, że seks jest zły i ci przez to mają poczucie winy i generalnie są smutni, źli i zdezorientowani. Podtytuł tej książki stanowi „Od seksu do nadświadomości” a jeden z rozdziałów „Ani grzech ani pierworodny” dosyć trafnie oddają one tematykę książki, chociaż jeśli byście mnie zapytali czy ma być ta nadświadomość to nie potrafiłbym odpowiedzieć. Może medytacja, może jakiś inny pomysł autora w stylu „zupełnie nowej generacji człowieka”. Książkę uważam za słabą, niesamowicie się z nią męczyłem i w sumie jestem zadowolony, że to już koniec. Tyle osób poleca Osho, ale do mnie ta jego papka nie przemawia. Nie polecam.