Artur Górski, Jarosław Sokołowski (Masa) – Masa o życiu świadka koronnego
„Coraz mniej Masy w Masie” – tym stwierdzeniem można podsumować moje wcześniejsze recenzje książek z serii Masa o polskiej mafii. I nic się nie zmieniło w najnowszym tomie, w którym wypowiedzi słynnego świadka koronnego stanowią może 15% całości książki. Jednak tym razem dochodzi nowy element.
Jeśli myślisz, że ta książka jest o Masie to się zdecydowanie mylisz. Jest o jakimś superbohaterze, który wciela się w rolę Masy. Czego to on nie robi w książce – ucieka policyjnej ochronie kiedy tylko chce, wypija litry wódki z kumplami-gangsterami, sam obija innych osiłków stając w obronie syna, spędza wakacje na plażach w Dubaju czy Afryce, rucha setki swoich wielbicielek (oczywiście przepięknych), rozbija się po ulicach najnowszym BMW (obowiązkowo czarnym), do jego zatrzymania policja musi wykorzystywać dziesiątki mundurowych, a w przypływie dobroci spełnia marzenia seksualne niepełnosprawnej Kobiety.
Do tego jeszcze te teksty, które autor mu przypisuje: „jego interlokutor miał przewagę werbalną” albo „warunkiem sine qua non przetrwania na wolności jest zabijanie zdrajców” albo „zaprezentowałem im mój najlepszy repertuar werbalny, zaczynający się od inwokacji” lub „i wtedy wezbrała we mnie dziwna czułość”.
W skrócie: bajkopisarstwo pełną gębą. Panie Górski, czas to kończyć!