Richard Dawkins – Fenotyp rozszerzony. Dalekosiężny gen
Chyba najtrudniejsza książka popularno-naukowa jaką czytałem. Autor, światowej sławy zoolog i ewolucjonista, który zasłynął bestsellerem „Samolubny gen” a także wprowadził pojęcie memu, tym razem przygotował znacznie bardziej zaawansowaną pozycję. Już sam załączony słowniczek więcej komplikuje niż tłumaczy, ale im dalej w las tym jest ciekawiej. „Klasyczny dobór naturalny zmienia w populacji częstość replikatorów w stosunku do ich alleli w określonych loci na chromosomach.” – takie zdania są na porządku dziennym wszędzie w książce.
Pierwsza jej część to jedna wielka dyskusja z krytykami koncepcji samolubnego genu. Zawiera mnóstwo polemik nt. tej koncepcji, tłumaczy dokładnie zagadnienie i jego zawiłości, podkreśla niuanse, przykłada odpowiednie wagi do szczegółów, uwzględnia mnóstwo odniesień do prac innych twórców. W tym, skądinąd pięknym, dyskursie naukowym, autor czasem „zapomina” wytłumaczyć coś, co dla niego i dla innych biologów jest oczywiste, ale nie musi takie być dla zwykłego czytelnika – np. od czego zależy płeć kukułek, jakie są założenia lamarkizmu albo na czym polegają prawa dziedziczenia Mendla. To czasem rzeczywiście utrudnia odbiór. Książka bardzo powoli się rozkręca – tytułowy fenotyp rozszerzony stanowi w niej zaledwie 3 końcowe rozdziały.
Książka jest o tym, że geny, w celu swojego rozprzestrzeniania się, oddziałują nie tylko na organizm w którym się znajdują, ale także na inne osobniki, inne gatunki i inne elementy środowiska. To właśnie te elementy, znajdujące się poza samym rozpatrywanym organizmem, stanowią tytułowy „fenotyp rozszerzony”. Myślę, że jeszcze nieraz spotkam się w literaturze z tym zagadnieniem, choć może nie z taką intensywnością z jaką memy wkroczyły do naszego świata. Swoją drogą i one często się pojawiają na stronach książki. Podobnie jak liczne przykłady zachowań zwierząt (i ogólniej: organizmów z różnych królestw) które mają na celu manipulowanie innymi aby zwiększyć swoje możliwości przeżycia i rozmnożenia się. I mówiąc „manipulowanie innymi” nie mam na myśli tylko manipulowania w odniesieniu do innych przedstawicieli tego samego gatunku (jak u ptaków, które zwabiają potencjalnego partnera). Manipulować można innymi gatunkami (jak robią pasożyty), innymi populacjami (jak u mrówek), oraz środowiskiem nieożywionym (jak u bobrów budujących tamy).
Książka jest pełna takich przykładów! I pod tym względem jest piękna. Zawiera wiele „smaczków” – jak przykład przenoszenia się genów pomiędzy różnymi gatunkami (!), albo jak opis przenoszenia pozachromosomowego DNA (!!) wywołującego raka u roślin. Jest pięknie wytłumaczona strategia ewolucyjnie stabilna. Dlatego przyznam, że książka mi się podobała, nawet jeśli była trudna i nadal muszę doczytać na wiki na czym dokładnie polega mitoza i mejoza (bo crossing-over wiem dobrze!). Czy polecam książkę do przeczytania? Jeśli to ma być pierwsza książka Dawkinsa, to chyba jednak „Samolubny gen”. A ta dla chętnych, jak to się mówiło w szkole.